Morderstwo Katarzyny Zowady -…

Morderstwo Katarzyny Zowady – Uznane przez prowadzących śledztwo agentów FBI jednym z najbardziej szokujących w „cywilizowanym świecie”.

Wstęp

Na początku 1996 roku umiera ojciec Katarzyny. Dla młodej, mającej dobre relacje z ojcem kobiety to doświadczenie jest sporą traumą. W oficjalnych dokumentach można odnaleźć informację, iż to doświadczenie było początkiem rozwoju depresji.
W 1998 roku Katarzyna Zowada rozpoczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Według świadków, była osobą nieśmiałą, skrytą i miłą. Początkowo uczyła się psychologii, ale po jednym semestrze zrezygnowała z tego kierunku. Wkrótce rozpoczęła studia historyczne, szybko jednak zrezygnowała z dalszej nauki tego przedmiotu. Ostatnim kierunkiem studiów było religioznawstwo.
Śledczy uważają, iż Katarzyna poznała swojego przyszłego zabójcę podczas kupowania płyt na targu.

12 listopada 1998 roku matka zgłasza zaginięcie kobiety. Była przekonana, że Katarzyna chodzi na zajęcia. Prawda była jednak zupełnie inna. Przyszła denatka już od kilku miesięcy regularnie opuszczała studia. Policja bezskutecznie poszukuje Katarzyny nie przywiązując jednak znaczącej wagi do śledztwa. W tym okresie Policja była przekonana, iż kobieta mogła kogoś poznać i wyjechać nie informując o tym matki.

Znalezienie zwłok

Jest mroźny poranek 6 stycznia 1999 roku. Zwłoki Katarzyny Zowady znajduje załoga statku „Łoś”. Fragmenty ciała wplątują się w śrubę napędową co powoduje unieruchomienie jednostki. Nie jest do końca jasne dlaczego załoga statku dopiero następnego dnia o swoim odkryciu powiadamia Policję. Zwłoki denatki są w tak złym stanie, iż Policja początkowo zakłada wersję o zniszczeniu ich przez pływający po rzece statek.
Podczas badania znalezionych fragmentów ciała stwierdzono jednak, że celowo zdjęto skórę z tułowia oraz obcięto kończyny i głowę. Skórę spreparowano w taki sposób, aby tworzyły rodzaj body, które prawdopodobnie zakładał na siebie morderca. Na tym etapie śledztwa Policja wytypowała pierwszego podejrzanego. Był nim mężczyzna. Wiemy o nim niewiele. Policyjne notatki wspominają ogólnikowo „często spacerował nad Wisłą oraz nie znosił kobiet”. Policja szybko jednak oczyszcza go z wszelkich podejrzeń.
Tym razem Policja obiera inny trop jest nim pochodzący z Rosji student, Władimir W.
Władimir zabija swojego ojca. Odpreparowuje mu skórę z głowy. Zszył ją na kształt czapki-kominiarki i zakładał na głowę, aby przed swoim dziadkiem udawać swojego ojca. Do morderstwa dochodzi w Krakowie (maj 1999). Jednak podczas przeszukania domu Policja nie znajduje powiązań z morderstwem Katarzyny.
W lipcu 2000 roku znaleziono ślady biologiczne nie pochodzące od ofiary. Nie wnoszą jednak one nic nowego do śledztwa, które zostaje umorzone w 2001 roku. W tym samym momencie morderstwo przejmuje zespół zwany „archiwum X”.

Policja prosi o pomoc FBI

Jest początek 2012 roku. Zespół „Archiwum X” znajduje szczątki roślinności oraz włókien pochodzenia organicznego. Powoduje to wznowienie śledztwa. Policja postanawia ekshumację zwłok Katarzyny. Powołani do śledztwa botanicy dochodzą do wniosku, że znalezione szczątki nie pochodziły ze środowiska wodnego. Występowanie rośliny jest ograniczone tylko do pewnych miejsc. Zdaniem ekspertów morderstwa nie dokonano nad rzeką ani w sąsiedztwie środowiska wodnego.
Ekshumacja ujawnia również nowe wstrząsające informacje – kobietę torturowano przed śmiercią.

Bezradna Policja dwa lata później w 2014 roku prosi o pomoc FBI. Agenci Federalnego Biura Śledczego stwierdzają, iż zabójca jest „nieszkodliwym dziwakiem” mógł być rzeźnikiem lub lekarzem. Zdjęcie skóry miano stanowić rodzaj fetyszyzmu, zaś morderstwo miało charakter seksualny. Nie jest wykluczone, że zabójca przebywa poza Polską, umarł lub odbywa karę w więzieniu za inne przestępstwo.
Przyjęto również hipotezę; mordercą i sprawcą zdjęcia skóry nie była jedna osoba, zaś obu czynności dokonały niezależnie od siebie różni sprawcy.

Zatrzymanie podejrzanego

Przez 18 lat nikomu nie postawiono zarzutów. W 2017 roku nastąpił jednak przełom, który był możliwy dzięki postępowi w technologii badań kryminalistycznych i wielokrotnym oględzinom oraz badaniom szczątków.
Robert J. ułatwił im to zadanie, bo pojawiał się na cmentarzu, przy grobie Katarzyny Z., a tam była zamontowana kamera, która nagrała mężczyznę.
Mężczyźnie zarzucono zabójstwo Katarzyny Z. ze szczególnym okrucieństwem w 1998 roku. Mężczyzna, który pracował dorywczo w krakowskich sukiennicach zaprosił ofiarę do domku poza miastem. Tam dziewczyna była torturowana i zamordowana. Mężczyzna był znany z przypadków męczenia zwierząt.
Sprawca trenował także sztuki walki co było jedną z poszlak prowadzących do jego wytropienia, ponieważ rany na ciele ofiary wskazywały, że morderca nie był amatorem. Znał ofiarę, odbył służbę wojskową w szpitalu zakonnym (tam pomagał w działającym wówczas prosektorium). Przez pewien czas pracował w Instytucie Zoologii, gdzie zajmował się skórowaniem zwierząt. Z Instytutu został zwolniony po wymordowaniu wszystkich królików doświadczalnych. Śledczy powołali toku śledztwa wielu ekspertów. Sięgnięto choćby do zagranicznych specjalistów z Hiszpanii i Portugalii, którzy wypowiedzieli się na temat tortur zadanych ofierze. W śledztwie Robert J. Kategorycznie zaprzeczał zarzutom i nie przyznawał się do winy. Przekonywał, że nie znał Katarzyny Z.
Zabezpieczono jednak materiał biologiczny, który z wysokim prawdopodobieństwem pochodzi od pokrzywdzonej (chodzi o ślady krwi oraz włosów denatki znalezione pod wymontowaną wanną w mieszkaniu Roberta J.). Szacuje sie, iż na wszystkie czynności procesowe wydano kwotę ponad miliona złotych.

Aktualnie mężczyzna oczekuje na wyrok przebywając w areszcie.

#ciekawostki #mordercy #prawo #gruparatowaniapoziomu #polska